ŚWIECKI ZAKON KARMELITÓW BOSYCH
W LUBLINIE
pod wezwaniem św. Józefa

Ordo Carmelitarum Discalceatorum Saecularis - OCDS

 

 

Nasza siostra Marylka
 cichy świadek wierności Bogu i złożonym ślubom

We środę 9 grudnia 2015 r. odeszła do Pana w wieku 83 lat Marianna Bednarczyk, nasza Marylka. Matka Boża wraz ze św. Józefem przeprowadzili ją przez próg wieczności do domu Ojca. Marylka urodziła się 12 czerwca 1932 r. w Babinie. Gdy miała 7 lat zmarła jej mama, wtedy Marylka prosi Maryję, aby była jej mamą i oddaje się pod Jej opiekę, bo bardzo potrzebowała matki, ciepła i troski. Edukacja szkolna przypadła na okres okupacji, był to czas bardzo trudny dla niej i całej rodziny. Marylka chodziła na nauczanie w swojej miejscowości, a siódmą klasę kończyła dopiero po prawie 20 latach w Lublinie, dokąd przyjechała w 1954 r., aby podjąć pracę w lubelskiej Cukrowni. Została zatrudniona przy produkcji cukierków i wtedy poznała Janinę Gorgol. Po jakimś czasie koleżanka Janina zaprosiła ją na rekolekcje do Czernej, które prowadził o. Dominik Wider karmelita bosy, dobrze znany w III Zakonie Karmelitańskim, do którego należała już Janina. Marylka zauroczona Czerną i zafascynowana rekolekcjami oraz rozmową z o. Dominikiem zaraz po powrocie do Lublina kieruje swoje kroki do Franciszki Strzeleckiej prosząc, aby ta przygotowała ją, do przyjęcia do III Zakonu i poprowadziła jej formację. Tak Franciszka nazywana we Wspólnocie "Mateczką", stała się od pierwszego spotkania matką dla Marylki. Przylgnęła do Franciszki całym sercem, a ona to odwzajemniła. Były sobie bardzo bliskie przez całe dalsze życie, aż do końca, a nawet i po śmierci Franciszki, Marylka czuła jej duchową obecność i wsparcie, bo przecież Miłość nigdy się nie kończy, jest wieczna. 9 grudnia 1962 r. Marylka zostaje przyjęta do III Zakonu Karmelitów Bosych i przyjmuje imię wraz z predykatem – Teresa od Dzieciątka Jezus. Ta święta była bliska Marylce już od dzieciństwa i ją za patronkę wzięła sobie Marylka przy bierzmowaniu. Nie było możliwe ze względów rodzinnych i z powodu trudnej sytuacji materialnej, aby ziściło się marzenie o byciu siostrą karmelitanką w habicie, które nosiła w sercu Marylka, lecz spełniło się to poprzez III Zakon, kiedy 15 grudnia 1963 r. składa profesję zakonną, ślubując Bogu czystość i posłuszeństwo wg swojego stanu, na całe życie. Jest wtedy młoda, pełna życia i energii, gotowa do pracy, więc pomaga na różne sposoby i w różnej formie zarówno ojcom Karmelitom, jak też siostrom Urszulankom Unii Rzymskiej, u których mieszka i pracuje Franciszka. Później pomagają siostrom Karmelitankom Bosym, które przybyły z Krakowa do Lublina na nową fundację. Ta relacja przyjaźni z siostrami trwała długie lata, aż do jej śmierci. Marylka nigdy nie oczekiwała podziękowań za to co robiła, bo czyniła to z potrzeby serca. Nie liczyła czasu poświęconego Zakonowi i drugiemu człowiekowi, a wiedzieli o tym wszyscy, którzy byli z nią blisko. Była zawsze otwarta i gotowa na przyjmowanie woli Bożej, często może trudnej i nie zawsze po ludzku zrozumiałej, ale przyjmowanej z wiara i ufnością. Nigdy nie zwalniała się z obowiązków i przychodziła na spotkania Wspólnoty do samego końca, pomimo złego stanu zdrowia, choć tylko ona wiedziała, jak trudno było jej chodzić. Gdy zasugerowano jej, aby 5 grudnia 2015 r. nie przyjeżdżała na dzień skupienia to odpowiedziała: "czuję, że powinnam, to będzie mój ostatni dzień skupienia, tak czuję". Zapewne w życiu Marylki były dni lepsze i gorsze, ale jak to kiedyś wyznała "nigdy nie uważałam się za anioła i zawsze starałam się, aby dzień nie kończył się w gniewie lub złości, bez przeproszenia drugiej osoby, aby nie zachodziło słońce nad naszym gniewem". Radości i problemy we wspólnocie były żywo i emocjonalnie przeżywane przez Marylkę, bo to była do końca jej druga rodzina, duchowa rodzina. Podziękowania i prośby zanosiła aż 17 razy pieszo na Jasną Górę pielgrzymując do Matki Bożej, a gdy nie mogła już iść, to jechała pociągiem zawożąc w sercu wiele osób i wiele spraw, a wśród nich Świecki Karmel. Cicha, skromna chcąca bardziej obdarowywać ludzi niż przyjmować od nich, karmiąca się codziennie ciałem Jezusa Eucharystycznego i Jego Słowem, będąca przykładem dla wielu z nas, jak przemieniać słowo w czyn, jak służyć Bogu i ludziom, jak zapominać o sobie w imię miłości bliźniego, jak być miłosiernym w zwykłej codzienności, kiedy to już nie jest modne i zbyt trudne. Gdy opiekowała się chorą, cierpiącą Franią, to widziała w niej cierpiącego Chrystusa, tak sama wyznała i ta posługa dla niej nigdy nie była ciężarem, ani zbyt trudna. W 2003 r. Marylka obchodziła 40 lecie profesji Zakonnej i wtedy została uhonorowana listem pochwalnym Prowincjała o. Szczepana Praśkiewicza za jej zasługi dla lubelskiego Karmelu, zaś w 2013 r. obchodziła swój Złoty Jubileusz, czyli 50 - lecie ślubów w Świeckim Zakonie Karmelitów Bosych.
Marylko, odeszłaś od nas do domu Ojca, bo taka była Jego wola, ale jesteś też przy nas i będziesz się wstawiać za nami, byśmy na wszystko patrzyli oczami wiary i światłymi oczami serca oraz by Słowa Jezusa były naprawdę Słowami Życia i byśmy się kiedyś razem spotkali na uczcie w Niebie.